czwartek, 25 września 2014

Dlaczego warto być... sympatycznym ;)

Można by pomyśleć, że bajki w stylu "Pałaj miłością do świata, a i on się do Ciebie uśmiechnie", można włożyć do biblioteczki i na zawsze o nich zapomnieć. Film "Podaj Dalej" bazujący na prostym schemacie: ja czynię dobro dla trzech osób i każda z nich czyni dobro dla trzech kolejnych itd. - to tylko ładnie zagrane kino familijne. Bo czy w dzisiejszych czasach zabiegania, ciągłego dążenia do tego, by być lepszym od innych, jest czas choćby na myślenie o miłości do obcych ludzi? Absurd!

A jednak się kręci...

Wystarczy nie więcej niż kwadrans spokoju, by usiąść i zastanowić się nad tym, jakby to było, gdyby ludzie byli wobec siebie serdeczni, wyrozumiali i życzliwi. Raj na Ziemi? Może nie, ale pewnie dałoby się skorzystać na takiej sytuacji:
  • ciepło i serdeczność zbliżałyby ludzi
  • pomocy w nagłych przypadkach szukalibyśmy u przyjaciół albo u zaufanych sąsiadów, zamiast w Internecie
  • nasze dzieci przejmowałyby nasze nawyki i każde pokolenie wprowadzałoby w świat coraz większy spokój, harmonię i radość
Zacznijmy od siebie

Uczciwie - kiedy zrobiliśmy coś miłego dla obcego człowieka? Pomogliśmy wsiąść starszej pani do tramwaju, ustąpiliśmy miejsca kobiecie w zaawansowanej ciąży, pomogliśmy wnieść do przedziału pociągu ciężkie walizki schorowanego człowieka? No właśnie... A każdy taki gest, nie tylko sprawia radość osobie, której pomagamy, a w jej myślach pojawia się ciepłe "Więc są wciąż na tym świecie dobrzy ludzie", ale i my czujemy się lepiej. Trudno wyjaśnić skąd bierze się ta wewnętrzna radość - może to nagroda za spełnienie dobrego uczynku?

kobieta na wózku
Okazanie innym szczerego zainteresowania i sympatii może całkowicie zmienić ich samopoczucie na cały dzień

Nigdy nie rezygnuj

Poniżej przytoczę opowieść, jaką podzieliła się ze mną niedawno znajoma. Otóż od wielu już lat korzystała z tej samej poczty i często, chcąc nie chcąc, lądowała przy okienku niezbyt sympatycznej osoby. Widać było wyraźnie, że ta pani nienawidzi swojej pracy na poczcie, nienawidzi ludzi, emanuje energią przepełnioną niechęcią do wszystkich i wszystkiego. Znajoma postanowiła zaryzykować. Ze szczerym (nie wymuszonym!) uśmiechem podeszła do okienka i poprosiła o pomoc w wybraniu znaczków na dość istotną przesyłkę. Po chwili pani w okienku zainteresowała się tym, że znajomej zależy na delikatnym obchodzeniem się z listem, a antypatyczna dotąd osoba cierpliwie wyjaśniła, że niestety etykiety "ostrożnie" przewidziane są wyłącznie dla paczek. Znajoma uśmiechnęła się i powiedziała, że to nic nie szkodzi, wysyła zdjęcia, dość dobrze zabezpieczone, które powinny przetrwać bez problemu w liście i licznych kopertach ochronnych. Na sam koniec znajoma nisko skłoniła się pani w okienku, serdecznie podziękowała za jej zaangażowanie i pomoc i życzyła jej miłego dnia. I wówczas nastąpił cud! Zamiast suchym głosem wydać polecenie "Następną osobę proszę!", pani z okienka uśmiechnęła się lekko do mojej znajomej i odpowiedziała "Wzajemnie!".

Po prostu warto

Choć od czasu do czasu przypomnijmy sobie powyższą historię. Nie musimy od razu wdawać się w konwersacje, ale uśmiechanie się do ludzi, powitania z sąsiadami, poświęcenie chwili staruszce sprzedającej kwiaty na bazarze to dobro, które działa w obie strony. Uszczęśliwiamy innych i sami stajemy się szczęśliwsi. Warto spróbować!

czwartek, 11 września 2014

Dlaczego negatywne myśli szkodzą?


Chyba niewiele osób może poszczycić się tym, że w ogóle nie obcuje z negatywnymi myślami - wspominaliśmy już o tym we wpisie Siła podświadomości. Przez głowy większości z nas przelatują raczej hasła nacechowane negatywnie:
  • nie dam rady
  • to nie dla mnie
  • niech ten dzień już się skończy
  • nie wiem jak związać koniec z końcem
  • kiedyś było mi lepiej
I tak dalej i tak dalej. Co gorsza, zwykle nie panujemy nad tymi myślami, krążą one w naszych głowach tak często i tak intensywnie, że w końcu stają się częścią nas samych i traktujemy je jak coś naturalnego. Ze świadomości wędrują one głębiej i prędzej czy później - realizują się. Jeśli na przykład obsesyjnie myślimy o tym, że nasze małżeństwo to pomyłka i lada moment czeka nas rozwód, to emanujemy energią, która do rozpadu małżeństwa faktycznie może doprowadzić. Stajemy się bowiem pochmurni, niechętni, przestajemy zabiegać o związek (bo przecież, jak wierzymy, i tak skazany jest on na porażkę). Coraz silniej przekonujemy siebie i innych (przyjaciół, rodzinę), że nasz partner/partnerka zupełnie nie nadaje się na to, by towarzyszyć nam w życiu. I gdy nadchodzi moment samospełniającej się przepowiedni, kiwamy tylko głową myśląc "Wiadomo było, że tak to się skończy".

negatywne myślenie
Pogrążanie się w złych myślach sprawia, że nasze negatywnie nastawienie rośnie - aż w końcu staje się częścią nas samych

Jak zaradzić przyciąganiu do siebie tego, co niekorzystne?

Przede wszystkim musimy zacząć dostrzegać negatywne myśli. Gdy zaczniemy "łapać się" na powtarzanych niczym mantra słowach np. "Mam dość, nienawidzę swojej pracy", otrząśnijmy się i zastanówmy czy faktycznie nasza praca jest tak beznadziejna? Poszukajmy jej zalet, np. całkiem dobra pensja, mili współpracownicy, szef który nie wzywa nas co chwilę "na dywanik", interesujące obowiązki. Jeśli o wszystkim wciąż myślimy źle, spróbujmy zmienić podejście, zaczynając od swoich współpracowników. Okażmy im życzliwość, zwróćmy uwagę na drobiazgi (jeśli koleżanka zmieniła fryzurę na lepszą, powiedzmy "Zrobiłaś coś z włosami? Wyglądasz bardzo ładnie!"). To zbliży nas do nich, rozluźni atmosferę w pracy, a często nasze pozytywne nastawienie, doczeka się odwzajemnienia.

Jeśli nasza praca jest rutynowa (np. polega na wprowadzaniu danych do komputera) zacznijmy rywalizować sami z sobą. Ile danych jesteśmy w stanie bezbłędnie wprowadzić w ciągu dnia? A może ten rekord da się pobić? Wiele osób zmieniając sposób postrzegania swoich zajęć, nie tylko je polubiło, ale wręcz zaczęło odczuwać dumę ze swojej precyzji, szybkości czy umiejętności. Zawsze szukajmy pozytywów w tym, czym właśnie się zajmujemy!

Myśli o chorobie z pewnością nie poprawią naszego zdrowia

Ciągłe doszukiwanie u siebie objawów choroby może nie tylko zamienić nas w hipochondryków, ale też wywołać dolegliwości, których najbardziej się obawiamy. Tak działa psychika - jeśli czegoś intensywnie się spodziewamy, otrzymujemy to. Wielokrotnie przeprowadzone badania naukowe potwierdziły istnienie efektu placebo i nocebo.

W obu przypadkach pacjenci otrzymywali neutralne dla organizmu preparaty. Jednak w pierwszym, lekarze informowali ich o wysokiej skuteczności leku, mającego np. zmniejszyć ból po operacji. Okazało się, że około 70% pacjentów potwierdziło, że po przyjęciu tabletki odczuło ulgę (efekt placebo).

Z kolei efekt nocebo występuje, gdy pacjent przekonany jest o szkodliwym działaniu preparatu na jego organizm. Pewien młody Duńczyk cierpiący na depresję, brał udział w testowaniu nowego leku przeciwdepresyjnego. Był jednak w grupie otrzymującej nie faktyczny lek, lecz wapno. Gdy pewnego dnia postanowił popełnić samobójstwo zażywając wszystkie dostępne pastylki, trafił na ostry dyżur. Jego ciśnienie wzrosło, puls z kolei spadał, a mężczyzna był przekonany, że zaraz umrze. Lekarze przez 4 godziny usiłowali go ustabilizować - bez skutku. Dopiero gdy do szpitala wezwano prowadzącego eksperyment doktora (jego nazwisko widniało na opakowaniu po leku) prawda wyszła na jaw. Lekarz szybko poinformował zarówno personel medyczny, jak i samego pacjenta, że trafił on do grupy przyjmującej wyłącznie preparaty wapnia. W chwili usłyszenia tego komunikatu, stan mężczyzny uległ raptownej poprawie. W ciągu kwadransa wszystkie jego parametry życiowe wróciły do normy. Tak silna potrafi być autosugestia!

Nie dajmy się złym myślom

Jeśli pogrążymy się w negatywnych myślach, z całą pewnością odczujemy ich skutki - czy to w postaci choroby czy też pogorszenia sytuacji  życiowej. Z całej siły powstrzymujmy się przed powtarzaniem sobie niczym mantry, jak jest nam źle. Nawet, jeśli faktycznie przechodzimy kryzys, starajmy się myśleć o tym, że ów kryzys mija, że teraz będzie tylko lepiej. Wyobrażajmy sobie lepszą przyszłość. Wierząc w nią sprawimy, że faktycznie pewnego dnia - nadejdzie. Musimy tylko dać jej na to szansę.