wtorek, 16 grudnia 2014

Masz problem? Ośmiesz go!

"Ja chcę tak żyć. Że po prostu, żeby się śmiać z tych problemów, które sami sobie stwarzamy. Dlaczego ja mam się denerwować? Tak staram się układać swoje życie. Jeżeli jest problem w domu, to ja staram się ten problem ośmieszyć, bo on wtedy nie ma znaczenia, on przestaje być problemem."

Cezary Pazura

Te proste, a jednocześnie niezwykle mądre słowa wypowiedziane przez jednego z najpopularniejszych polskich aktorów i komików, mogą okazać się receptą na szczęście dla wielu z nas. Faktem jest bowiem, że często sami stwarzamy sobie problemy, wyolbrzymiamy kłopoty lub po prostu martwimy się "na zapas". Wielu z nas jest mistrzami w tworzeniu czarnych scenariuszy, zarówno w kwestii drobiazgów jak i poważniejszych problemów. A przecież można inaczej! I najlepszym dowodem na to jest młody komik Jack Caroll, który potrafi śmiać się nawet z własnej, nieuleczalnej choroby.



Czy to rzeczywiście koniec świata?

Przypomnijmy sobie rzeczy, o które martwiliśmy się w przeszłości, a z których dzisiaj się śmiejemy. Przyłapanie na ściąganiu w liceum? "Kompromitacja" wśród znajomych? Niezdany egzamin na studiach, który i tak poprawiliśmy w drugim terminie? Skoro dziś potrafimy podejść do tych kwestii z dystansem, spróbujmy w ten sposób reagować na problemy, z jakimi zmagamy się tu i teraz. I choć nie wszystkie nieszczęścia możemy swobodnie zignorować, to znaczną część kłopotów - owszem.

Kłania się tu opracowany przez ś.p. pisarkę Joannę Chmielewską "Sposób na chandrę". Choć nie zawsze prezentował on gotowe rozwiązanie na nieszczęście, to jednak przelanie problemu na papier i próba znalezienia choć tymczasowego sposobu zaradzenia złu, podnosiła na duchu. Jak miało to działać? Wyjątkowo prosto.

Wystarczyło na kartce, w jednej kolumnie, spisać wszystkie aktualne nieszczęścia, a w kolumnie obok - pomysły na ich usunięcie. Na przykład:

1. Zgubiłam ulubiony pierścionek! - 1. Nie potrzebuję go teraz, na pewno znajdzie się przy okazji.
2. Nie mam pieniędzy! - 2. Jak masa innych osób.
3. Straciłam adoratora! - 3. To raczej jego strata, nie moja.
4. Nie wyrobię się z pracą! - 4. Posiedzę w nocy i zdążę.
5. Cierpię na apatię... - 5. Przeczekam, aż mi przejdzie.

Choć te "złote rady" nie zawsze są w stanie problem rozwiązać, to jednak pozwalają nabrać do niego dystansu, a to już krok w dobrym kierunku.

Gdy nic nie działa

Oczywiście jeśli cierpimy z powodu depresji, nasz umysł skutecznie odmawia przestawienia myśli na bardziej optymistyczne "tory" i w tej sytuacji potrzebna jest już pomoc specjalisty. Wówczas warto sięgnąć po telefon i wykręcić numer do poradni psychologicznej, w której uzyskamy pomoc (w Warszawie takim numerem jest choćby 504 242 340).