niedziela, 24 stycznia 2016

Jak zerwać z nałogiem - na przykładzie papierosów

Wykorzenienie złych nawyków jest trudne, a jeszcze trudniejsza jest walka z nałogami. W tym drugim przypadku mamy bowiem do czynienia z uzależnieniem psychicznym, a często także z fizycznym. Organizm palacza już po godzinie od wypalenia ostatniego papierosa, zaczyna odczuwać braki nikotyny i pojawia się "głód" zmuszający osobę uzależnioną do dostarczenia organizmowi kolejnej jej "porcji".

rzucanie palenia

Zanim omówimy sposoby, które ułatwią wyjście z nałogu, wspomnijmy jeszcze o kilku najważniejszych kwestiach związanych z podjęciem decyzji o rzuceniu palenia papierosów. Jest to możliwe niemal wyłącznie w sytuacji, w której palacz faktycznie chce zerwać z uzależnieniem. Jeśli swoją decyzję argumentuje tym, że:
  • papierosy są za drogie
  • jego palenie przeszkadza bliskim mu osobom
  • z powodu palenia traci zbyt dużo czasu
  • papierosy szkodzą jego zębom, skórze
to prawdopodobnie wcale nie oznacza, że rzeczywiście gotowy jest na rozstanie się z papierosami. W głębi duszy chce palić, ale wie, że nie powinien - bo to kosztuje, bo rodzina naciska i tak dalej. Dopóki nie stwierdzi "Naprawdę mam dość tego nałogu, zależy mi na wygranej z nim raz na zawsze!", prawdopodobnie palenia nie rzuci. Dopiero szczera chęć, wypływająca z jego pragnień i potrzeb, daje szansę na osiągnięcie sukcesu.

"Odczarowanie" papierosa

Dobrym początkiem jest odebranie paleniu charakteru rytuału. Każdy palacz sięga po papierosa w określonych sytuacjach - nie tylko stresujących. Zaciąga się przy porannej kawie, w czasie lektury książki czy oglądania telewizji. Jest to sprawa indywidualna, jednak osoba uzależniona od nikotyny, bez trudu jest w stanie stwierdzić kiedy najchętniej pali i kiedy papieros "smakuje najlepiej".

Należy zatem zacząć od zerwania z rytuałem i od potraktowania palenia papierosów jako czynności... fizjologicznej. Organizm domaga się nikotyny - w porządku, możemy mu ją dostarczyć, odbierając jednak całemu procesowi palenia dotychczasową otoczkę. Musisz zapalić? Wstań od komputera, sprzed telewizora, odejdź od stołu, na którym stoi filiżanka kawy i wyjdź na balkon lub po prostu do drugiego pokoju. Nagle może się okazać, że palenie pozbawione "dodatków", nie jest aż tak przyjemne, jak dotąd. A skoro coś przestaje być przyjemne, łatwiej będzie się z daną czynnością rozstać.

Powyższe rozwiązanie wcieliła w życie jedna z Czytelniczek naszego bloga, zmuszona sytuacją:

Wyjechałam do innego miasta i zatrzymałam się w hotelu, w którym obowiązywał zakaz palenia i to nie tylko w pokojach, ale na terenie całego obiektu. Żeby zapalić, musiałam wyjść przed hotel, a złapał już mróz. Przez dwa dni, które tam spędziłam, wypaliłam zaledwie kilka papierosów! Niestety po powrocie do domu, znów zaczęłam palić więcej, bo po prostu miałam do tego warunki. Zaskakujące jest jednak to, że w czasie wyjazdu często chodziła mi po głowie myśl o papierosie, ale nie chciało mi się ubierać w kurtkę, zakładać butów, jechać na sam dół i marznąć na mrozie tylko po to, żeby się zaciągnąć.

Zmień papierosy na inne

Jeśli ktoś lubi palić konkretny rodzaj papierosów, powinien spróbować zamienić je na gorsze - takie, których palenie po prostu nie sprawia mu aż takiej przyjemności. Najprawdopodobniej będzie sięgać po nie zdecydowanie rzadziej niż po te, do których się przyzwyczaił. Warto tę zamianę połączyć z pierwszą propozycją, czyli "odczarowaniem" palenia.

Rzucanie z dnia na dzień?

Wielu osobom się to udaje, wymaga jednak konsekwencji i dużej świadomości. Nie wystarczy bowiem powiedzieć "Od jutra nie palę!". Tę decyzję należy podejmować za każdym razem, kiedy w głowie pojawi się myśl o papierosie. Wielokrotnie przekonywanie siebie i otoczenia o tym, że decyzja jest ostateczna, powtarzanie w myślach "Nie chcę już palić papierosów" spowoduje, że w mózgu zacznie kodować się nowy schemat, zastępując ten dotychczasowy - związany z paleniem.

Kiedy można mówić o sukcesie?

Jak wynika z badań, do zmiany nawyków potrzebujemy tylko (i aż) 3 tygodni. Tyle czasu musi upłynąć, by w mózgu zakodował się nowy sposób postępowania. Po tym czasie nieprzyjemne uczucie związane z brakiem nikotyny, również nie będzie tak bardzo dokuczliwe. Najtrudniejsze są bowiem pierwsze dni bez papierosa, kiedy to mogą pojawić się bóle głowy i rozdrażnienie. Pomóc na nie mogą ćwiczenia oddechowe, które dostarczają organizmowi dużej porcji tlenu i ułatwiają rozładowanie napięcia. Wystarczy wziąć powolny, głęboki wdech, a następnie powoli wypuścić powietrze. Na początku swojej walki z nałogiem, takie ćwiczenie należy powtarzać za każdym razem, gdy pojawi się chęć zapalenia. Z czasem okaże się, że ćwiczenie wykonuje się coraz rzadziej, a papierosy przestaną zaprzątać nasze myśli.


Treści publikowane na tym blogu mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą zastąpić konsultacji z lekarzem!

niedziela, 17 stycznia 2016

Palenie papierosów a depresja

Jak wykazują badania (prowadzone przez naukowców z Wielkiej Brytanii od połowy lat 90-tych XX-ego wieku), palenie papierosów może wpływać na rozwój depresji. Zauważono również, że osoby cierpiące na różnego rodzaju zaburzenia na tle emocjonalnym, zdecydowanie częściej sięgają po ten rodzaj używek, niż osoby zdrowe.

kobieta z papierosem

Badania pozwoliły nawet na określenie ryzyka wystąpienia zaburzeń depresyjnych. Zdecydowanie bardziej narażone są na nie kobiety, palące powyżej 15 papierosów dziennie. W ich przypadku szanse na zachorowanie na depresję wzrasta czterokrotnie w stosunku do kobiet nieuzależnionych od nikotyny.

Naukowcy postanowili jeszcze dogłębniej przeanalizować powiązania pomiędzy palaczami a depresją i doszli do wniosku, że używki te, wraz z chorobą depresyjną, mogą mieć wspólne podłoże genetyczne. Rozpoczęto prace nad lekami, obecnie dostępnymi już na rynku, które działają nie tylko przeciwdepresyjnie, ale jednocześnie zmniejszają potrzebę sięgnięcia po papierosa. Psychiatrzy coraz chętniej przepisują te środki palaczom, którzy od lat zmagają się z tym właśnie rodzajem zaburzeń emocjonalnych.

Czy to oznacza, że każdy palacz zachoruje na depresję? Oczywiście nie. Na wystąpienie tej choroby składa się wiele czynników, zarówno "wewnętrznych" (związanych z przeżyciami konkretnej jednostki), jak i środowiskowych. Niewątpliwie jednak nikotyna, podobnie jak alkohol, negatywnie wpływa na układ nerwowy, a zatem przy odpowiednich warunkach (wspomnianych powyżej), może zwiększyć ryzyko zachorowania.

Leki nowej generacji mogą być szansą na wyjście z depresji oraz pokonanie wieloletniego nałogu. Jednak z papierosów warto zrezygnować bez względu na to, czy zaburzenia depresyjne już się pojawiły czy też do rozwoju choroby może dojść dopiero w przyszłości. Szkodliwy wpływ papierosów na funkcjonowanie całego organizmu jest powszechnie znany, a jeśli dodamy do tego potencjalne problemy emocjonalne, motywacja do rzucenia palenia powinna zdecydowanie wzrosnąć.

Niewątpliwie z papierosami można się rozstać, choć jak wykazują inne badania, palenie to uzależnienie, które rozwija się bardzo szybko i z którym jest wyjątkowo trudno wygrać. Głód nikotynowy sprawia, że próby rozstania się z nałogiem w wielu przypadkach kończą się fiaskiem. Na szczęście dostępnych jest coraz więcej preparatów, które są w stanie w znacznym stopniu zagłuszyć wspomniany powyżej głód, a tym samym umożliwić palaczowi łagodniejsze wychodzenie z uzależnienia. Warto też pamiętać, że każdy kolejny dzień bez papierosa to duży sukces, a wraz z upływającym czasem, nieprzyjemne odczucia związane z nikotynową abstynencją, będą coraz mniej dotkliwe. Może zatem warto skorzystać z początku roku (sprzyjającego nowym postanowieniom) i rozstać się z papierosami? Wyjdzie to nam i naszemu otoczeniu wyłącznie na zdrowie - również na to psychiczne.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Psychiatra czy psycholog - u kogo szukać pomocy

Jeśli czujemy, że dzieje się z nami coś złego i od dłuższego czasu odczuwamy apatię, smutek, stany lękowe, niewątpliwie powinniśmy zareagować. Taki stan (utrzymujący się kilka tygodni lub dłużej) to wyraźny sygnał, że należy zacząć szukać pomocy. Wiele osób zastanawia się jednak czy należy zacząć od wizyty u psychiatry czy u psychologa. Co zatem zrobić?

psychoterapia

Wszystko zależy od tego, na ile silne są odczuwane przez nas dolegliwości. Jeśli jesteśmy w stanie względnie normalnie funkcjonować, ale zaczyna niepokoić nas towarzyszące nam ciągle przygnębienie, odwiedźmy psychologa lub psychoterapeutę. Pomoże nam on ustalić przyczyny złego samopoczucia. Specjalista szybciej od nas samych wychwyci sytuacje, z którymi musieliśmy się zmierzyć i które mogły spowodować tak znaczące pogorszenie nastroju. Sami często nie jesteśmy w stanie powiązać błahego z pozoru problemu, z coraz większym rozchwianiem emocjonalnym.

Psycholog powinien w pierwszej kolejności zapoznać się, przynajmniej pobieżnie, z naszą przeszłością, a następnie zapytać od kiedy czujemy się gorzej i co w tym okresie wydarzyło się w naszym życiu. Warto zatem przed pójściem do specjalisty dokładnie przeanalizować ostatnie tygodnie i wynotować sobie wszystko, co się w owym czasie z nami działo. Bywa, że nawet drobne spięcie w pracy czy w relacjach rodzinnych, może wyzwolić w naszej psychice ciąg reakcji i stać się przyczyną pogarszającego się samopoczucia. Dobry terapeuta bez trudu zidentyfikuje "pierwotną" przyczynę naszego stanu i pokaże nam, w jaki sposób należy zareagować - co zmienić, jak stawić czoła trudnej sytuacji i w jaki sposób zmienić swoje myślenie, by uwolnić się od negatywnych emocji. To także on, jeśli zauważy taką potrzebę, zasugeruje nam dodatkową konsultację psychiatryczną.

Zdarza się jednak, że warto samemu rozpocząć leczenie od wizyty u psychiatry. Często, by psychoterapia okazała się skuteczna, potrzebne jest dodatkowe wsparcie farmakologiczne. Kiedy zatem samemu należy skontaktować się właśnie z psychiatrą?

Skłonić nas do tego powinno:
  • uczucie beznadziei - brak chęci do życia, trudności w codziennym funkcjonowaniu (np. branie urlopu i spędzanie większości dnia w łóżku);
  • całkowita utrata dotychczasowych zainteresowań;
  • uczucie silnego lęku pojawiającego się bez konkretnej przyczyny;
  • poczucie bezsilności - ciągłe myślenie o tym, że nie jesteśmy w stanie z niczym sobie poradzić, zaniedbywanie własnego wyglądu, utrata apetytu lub odwrotnie - wyraźnie zwiększony apetyt ("zajadanie problemów");
  • bezsenność (utrzymująca się kilka dni) lub nadmierna chęć snu (przesypianie kilkunastu godzin w ciągu doby);
  • myśli samobójcze.

Konsultacja u psychiatry również powinna zacząć się od pytań o naszą przeszłość, o ewentualne epizody depresyjne występujące w rodzinie, o trudne wydarzenia z ostatnich miesięcy i przebyte choroby. Lekarz dobierze odpowiednie leki i zwróci się z prośbą o kontakt po miesiącu-dwóch, w celu ustalenia czy widoczna jest poprawa czy też konieczna będzie zmiana leków na inne (nie należy się zniechęcać brakiem natychmiastowej poprawy samopoczucia - zazwyczaj na efekty leczenia należy poczekać kilka tygodni).

W żadnym razie nie należy jednak bagatelizować złego stanu emocjonalnego, który nie tylko utrzymuje się dłużej niż miesiąc, ale systematycznie się pogarsza. Im szybciej zareagujemy, tym większa szansa na szybszy powrót do normalności.

środa, 18 listopada 2015

Depresja sezonowa - czy warto w jej przypadku skorzystać z pomocy psychologa?

Gorsze samopoczucie związane z niekorzystną, jesienną aurą, towarzyszy wielu osobom. Częste opady deszczu, silny wiatr, a przede wszystkim - coraz szybciej zapadający zmrok, to główne przyczyny pogorszenia stanu emocjonalnego.

zachmurzone niebo
Jesień to pora roku, która sprzyja pojawieniu się trudności w codziennym funkcjonowaniu u wielu osób. Odczuwać można apatię, zniechęcenie, spowolnienie reakcji, a osoby szczególnie wrażliwe na zmiany pogody cierpieć mogą także z powodu bólu kości czy stawów oraz migren. O ile jednak niektórzy potrafią w tej jesiennej rzeczywistości funkcjonować, pomimo niekorzystnej aury, o tyle samopoczucie innych może się z tygodnia na tydzień pogarszać.

Warto zwrócić szczególną uwagę na to, czy:
  • tracimy chęć do poświęcania czasu na rozrywki
  • chętniej zamykamy się w tzw. czterech ścianach
  • zaczynają towarzyszyć nam stany lękowe
  • pojawia się chęć poprawiania sobie nastroju poprzez picie alkoholu

Wszystkie te sygnały mogą świadczyć o depresji sezonowej, a chęć do szukania w alkoholu środka poprawiającego nastrój, może doprowadzić do nałogowego picia (wielu uzależnionych przyznaje, że alkoholu nadużywało zwłaszcza w okresie jesiennym, a u części z nich to właśnie jesień stała się momentem rozpoczęcia drogi do nałogu i w rezultacie rozwoju choroby).

Czy zatem szukać pomocy u psychologa, gdy dręczy nas jesienna chandra?

Jeśli z każdym tygodniem czujemy się gorzej i rozpoznamy u siebie przynajmniej 2 stany z powyższej listy, warto zasięgnąć porady specjalisty. Niestety zlekceważona depresja sezonowa może stać się chorobą przewleką - na jesieni zaczynają dochodzić do głosu uczucia, które przez wcześniejsze miesiące udawało się nam w jakiś sposób w sobie zdławić. Jeśli w okresie jesiennym doświadczymy również dodatkowych trudności życiowych (np. utrata pracy, śmierć bliskiej osoby) to istnieje duże ryzyko, że powrócić do normalności będzie nam trudniej, niż gdyby taka sytuacja miała miejsce w miesiącach letnich.

Podkreślmy, że nie należy obawiać się kontaktu z psychologiem czy terapeutą. Jeśli odczuwamy wyraźną trudność w codziennym funkcjonowaniu, lepiej skonsultować się ze specjalistą. To on będzie w stanie określić czy mamy do czynienia wyłącznie z trudniejszym okresem związanym z niesprzyjającą porą roku czy też z początkami depresji klinicznej.

sobota, 17 października 2015

Nie lekceważmy nerwicy!

"To tylko nerwica" - mówią bliscy, a czasem i my sami, usiłując zlekceważyć stan utrudniający nam funkcjonowanie. Ale bagatelizowanie dolegliwości, nie wróci nam zdrowia. Nie sprawi też, że nerwica zniknie bez śladu. Wręcz przeciwnie, może przybrać na sile.


Wyróżnia się wiele rodzajów nerwic, od fobii, poprzez natręctwa, po somatyczne. Zwykle łączą się one, a nie leczone, często prowadząc do depresji i uniemożliwiają normalne funkcjonowanie.


Charakterystyczne dla osoby cierpiącej na nerwicę, są:
  • częste bóle głowy;
  • napady lęku lub paniki;
  • tzw. gonitwa myśli;
  • potliwość;
  • drżenie kończyn;
  • kołatanie serca;
  • duszności;
  • nudności;
  • biegunki lub zaparcia (czasem występują naprzemiennie).
Skąd bierze się nerwica?

Skłonność do tej choroby mają osoby wrażliwe, żyjące w przewlekłym stresie, z którym nie potrafią sobie radzić. Zdarza się, że nerwica jest wynikiem traumatycznych przeżyć. W większości przypadków wiąże się także z nieuświadomioną często frustracją. Chory czuje się zobligowany do pełnienia pewnych ról społecznych, sprawdzania się w pracy, w roli żony/męża/matki/ojca. Żyje w sposób, który wydaje mu się właściwy ("bo tak się żyć powinno"), ale który nie jest dla niego satysfakcjonujący. Wewnętrzny konflikt pomiędzy tym, czego faktycznie się pragnie, a tym, do czego zmusza codzienność, przyczynia się do powstania nerwicy.

Czy nerwica zagraża życiu?

W skrajnych przypadkach następstwem tej choroby mogą być zaburzenia typowo somatyczne, które prowadzić mogą do problemów z funkcjonowaniem narządów. Silny stres może przyczynić się do powstania arytmii, wrzodów żołądka, osłabienia układu odpornościowego. Warto pamiętać, że całym organizmem zawiaduje nasz układ nerwowy - gdy jego działanie ulega zakłóceniu, pojawiają się problemy z prawidłowym funkcjonowaniem poszczególnych narządów.

Leczenie nerwicy

Aby uporać się z nerwicą, warto zgłosić się do psychiatry, który dobierze leki redukujące paraliżujący lęk i poprawiające ogólne samopoczucie. Ale to tylko środki działające doraźnie. Aby zlikwidować przyczynę nerwicy, należy ją poznać - najlepiej korzystając ze wsparcia psychologa lub psychoterapeuty. Odkrycie tego, co nas hamuje, frustruje i nie pozwala cieszyć się życiem, będzie pierwszym krokiem do stopniowego wprowadzania zmian w naszej codzienności. A w efekcie, do odzyskania zdrowia.

poniedziałek, 12 października 2015

Jak pokonać depresję sezonową?

Piękne lato mamy już definitywnie za sobą, a aura staje się coraz mniej przyjazna. Duże zachmurzenie, opady deszczu (a nawet śniegu!) nie nastrajają pozytywnie. Brak słońca i takie właśnie niekorzystne warunki pogodowe, sprzyjają obniżeniu nastroju, które określamy mianem depresji sezonowej.

jesień i depresja

Czym charakteryzuje się ten stan? Przede wszystkim przygnębieniem, zniechęceniem i spadkiem aktywności. To, co jeszcze kilkanaście tygodni temu sprawiało nam przyjemność i na co reagowaliśmy entuzjazmem, teraz staje się nam obojętne. Tracimy zainteresowanie wykonywaniem tych czynności, które zawsze lubiliśmy. Wychodzenie z domu staje się wyzwaniem, a na zaproszenia przyjaciół reagujemy zwykle odmową.

To typowe dla depresji sezonowej, ale mamy dobre wieści - można ten stan skutecznie pokonać! Niestety nie obejdzie się bez pewnego wysiłku z naszej strony, ale warto się na niego zdobyć, by uporać się z utrudniającym codzienne funkcjonowanie przygnębieniem.

Co zatem warto zrobić?
  • zmienić dietę - ciężkostrawne dania sprzyjają utracie aktywności, brak witamin osłabia organizm i dodatkowo podnosi ryzyko pojawienia się infekcji. Warto zatem sięgnąć po owoce i warzywa (wciąż dostępne w sklepach), włączyć do diety jogurty oraz  orzechy (o ile nie cierpimy na nietolerancję pokarmową, związaną właśnie z nimi) dostarczające witaminy E, B1 i będące źródłem kwasu foliowego i magnezu;
  • wypróbować suplementy diety - jeśli z jakiegoś powodu nie możemy zmodyfikować naszego codziennego menu, wypróbujmy suplementy bogate w witaminy, magnez i witaminę B6. Zanim jednak zaczniemy przyjmować specyfiki, zasięgnijmy porady lekarza pierwszego kontaktu i upewnijmy się, że nie grozi nam przedobrzenie z ilością spożywanych witamin i pierwiastków;
  • ruszajmy się - łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jesienne deszcze nie zachęcają do uprawiania sportu na świeżym powietrzu, ale warto choć 3 razy w tygodniu wybrać się na dłuższy (trwający przynajmniej 30 minut spacer). Wzmocnimy odporność, poprawimy krążenie i zapewnimy sobie przypływ endorfin, zwanych hormonem szczęścia. Dodatkowe ćwiczenia w domu również są jak najbardziej wskazane;
  • sprawiajmy sobie przyjemności - choć może nam się wydawać, że kompletnie nic nas nie ucieszy, zrelaksujmy się w wannie, sięgnijmy po wciągającą lekturę, posłuchajmy muzyki nastrajającej pozytywnie. Może się okazać, że mimo wszystko odczujemy poprawę samopoczucia. Nawet jeśli będzie ona niewielka, to już jest to krok we właściwą stronę;
  • wypróbujmy terapię światłem - choć nie należy do najtańszych, być może warto udać się na dwie-trzy sesje z wykorzystaniem lamp przeciwdepresyjnych. Emitują one światło o barwie takiej, jak naturalne promienie słoneczne i mogą pozytywnie wpłynąć na nasze emocje;
  • zmuszajmy się do przebywania w towarzystwie - nawet jeśli najchętniej zamknęlibyśmy się w czterech ścianach, nie odmawiajmy znajomym wspólnych wyjść i spotkań. W towarzystwie bliskich nam osób na pewno poczujemy się lepiej!
Kilka cennych uwag odnośnie radzenia sobie z depresją (nie tylko sezonową) znaleźć można na blogu traktującym o zmaganiach między innymi z tą chorobą. We wpisie Jeden z tych dni znaleźć można rady wzięte wprost z życia i odnaleźć informacje o tym, jak istotne jest pozytywne nastawienie, nawet jeśli zdawałoby się, że nasz osobisty koniec świata jest już bliski.

Gdyby jednak żadna ze wskazanych wyżej metod nie poskutkowała, a stan przygnębienia nasilałby się i wydłużał, warto zasięgnąć porady specjalisty. Depresja sezonowa może bowiem przerodzić się w depresję kliniczną, o ile mamy ku temu predyspozycje i nie uda nam się odpowiednio wcześnie zapobiec rozwojowi choroby. Informacje na temat konsultacji psychologicznych w Warszawie, uzyskać można pod numerem telefonu naszej poradni: 504 242 340.

poniedziałek, 28 września 2015

Pozytywne wzmacnianie

Metoda pozytywnego wzmacniania stosowana jest niezwykle często w codziennym życiu i może się zdarzyć, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że sami ją wykorzystujemy. 

nagroda

Nagrodzenie dziecka za posprzątanie zabawek czy pomoc w domowych obowiązkach (choćby zwykłą pochwałą) czy otrzymanie premii od pracodawcy - to wszystko jest właśnie wzmacnianiem pozytywnym. Poprawia nastrój nagrodzonego i jednocześnie mobilizuje go do powtarzania zachowania, które w rezultacie przyniosło konkretną korzyść.

Jednak wzmacnianie pozytywne nie musi pochodzić z zewnątrz. Możemy wyrabiać w sobie nowe nawyki, jednocześnie "dając sobie coś w zamian". Nie chodzi oczywiście o sprawianie sobie prezentów za każdym razem, gdy powstrzymamy się od zapalenia papierosa czy zjedzenia kolejnego ciastka - prawdopodobnie szybko odczulibyśmy takie nagradzanie się w postaci pustki w portfelu. Ale możemy zastosować inne metody. Posprzątaliśmy cały dom, choć nie mieliśmy na to większej ochoty? Zrelaksujmy się w wannie, odprężmy przy ulubionej muzyce. Świadomość dobrze spełnionego obowiązku, zdecydowanie zwiększy przyjemność z odpoczynku i poprawi nam nastrój.

Wzmacnianie pozytywne można również wykorzystać choćby dzięki ogólnodostępnym aplikacjom na telefony. Wiele z nich "nagradza" użytkowników za aktywność fizyczną, ograniczanie palenia czy też regularne powtarzanie czynności, które sami w danej aplikacji zdefiniujemy. I choć wspomniane nagrody są symboliczne (zwykle mają postać obrazków lub motywujących haseł), to ilość użytkowników "mobilizujących" aplikacji wskazuje, że taka forma docenienia aktywności potrafi zachęcić do wyrabiania w sobie nawyków, na których nam zależy.

Warto zatem pamiętać o sile pozytywnego wzmacniania i stosować je zarówno wobec siebie, jak i najbliższych nam osób. Pochwała dziecka, ilekroć jego zachowanie na nią zasługuje, czy też okazanie wdzięczności partnerowi (choćby za pozmywanie naczyń po obiedzie) niewątpliwie poprawią samopoczucie - i nam i osobom "nagradzanym". Szukajmy zatem wokół siebie możliwości do stosowania na co dzień tej techniki. Odpowiednio wykorzystana, może bowiem przynieść wiele dobrego!