Kiedyś takim mianem określano Prozac. Branie go było wręcz modne, a społeczeństwo w krajach zachodnich okrzyknęło go "pigułką szczęścia". Od tamtego czasu minęło kilkadziesiąt lat i Prozac stosowany jest już coraz rzadziej. Ale przemysły farmaceutyczne nie dają za wygraną! Na rynek trafiają kolejne leki mające łagodzić stany lękowe i przeciwdepresyjne, a wiele osób łyka je wręcz z lubością wierząc, że po nich znikną wszystkie ich problemy. Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego?
"Organizm człowieka został przystosowany do radzenia sobie w trudnych sytuacjach bez udziału chemii. I bez problemu dawalibyśmy sobie radę nadal, gdyby nie obecne realia" - mówi +Monika Firlej, z wykształcenia psycholog - "Niestety dziś musimy być ciągle w formie, nie możemy pozwolić sobie na wolny dzień. Jeśli zatem lekarz mówi: po tym poczujecie się lepiej, bez zastanowienia chwytamy zaoferowany nam środek."
Jak się jednak okazuje, wiele leków mających łagodzić depresję, nie wystarcza. Lekarze dokładają więc do nich kolejne - na pobudzenie, na sen, psychotropy. Pacjent wychodzi od lekarza z receptami i rozpoczyna kurację. Uprzedzony, że pierwsze pozytywne efekty może zauważyć dopiero po kilku miesiącach, karnie łyka przepisane mu pigułki. Czy rzeczywiście jednak one pomagają?
"W dużym stopniu tak, o ile lekarz wie jak połączyć ze sobą konkretne specyfiki i z góry zastrzega, że po kilku miesiącach konieczne będzie stopniowe uwalnianie się od leków. Problem w tym, że zachwycony działaniem chemii pacjent, wcale tego nie chce!" - kontynuuje +Monika Firlej.
![]() |
Młoda kobieta na haju wywołanym lekami psychotropowymi |
I trudno się temu dziwić. Pierwsze miesiące i kolejne tygodnie, często przynoszą poprawę. Leki nasenne pozwalają się wyspać, człowiek jest pełen energii, apatia gdzieś znika. Gdy jednak na kolejnej wizycie u lekarza słyszy, że poprawa jest znaczna, można więc powoli leki odstawiać, w pacjencie pojawia się bunt. Uwierzył w nieograniczoną moc leków i ani myśli się z nimi rozstawać.W skrajnych przypadkach udaje się do innego lekarza, powtarza swoją historię, wspomina, że kiedyś świetnie podziałał na niego taki oto zestaw (...) i bardzo prosi o powtórzenie leków, które oczywiście w stosownym czasie odstawi.
"To błędne koło. Jeden pacjent potrafi odwiedzić nawet kilkunastu lekarzy, błagając, prosząc, zmyślając coraz to nowsze historie tylko po to, by dostać upragniony lek. I cóż - zwykle faktycznie go dostaje" - podsumowuje +Monika Firlej.
Niestety leki psychotropowe i nasenne mają silne skłonności uzależniające. Wpływają na organizm i psychikę. Dotychczasowe dawki przestają wystarczać, pacjent więc na własną rękę bierze coraz więcej i więcej. Dramat przerywa zwykle dopiero przyjazd pogotowia po przedawkowaniu, a kolejnym krokiem jest już hospitalizacja.
Dlatego też warto działać w chwili, w której orientujemy się, że coś jest nie tak. Że ukochane leki zaczynamy nosić przy sobie, że podwajamy dawki, a pudełka z farmaceutykami skrzętnie chowamy w różnych miejscach w domu - tak na wszelki wypadek. To sygnał alarmowy, którego nie możemy przegapić. Co wtedy zrobić? Jak najszybciej zgłosić się do psychologa a gdy to nie wystarczy, pomocy szukać w zamkniętym ośrodku leczenia uzależnień. Odstawienie leków nie jest bowiem prostsze niż rezygnacja z picia czy nadużywania narkotyków. I może nie tylko zrujnować zdrowie, ale także - i nie bójmy się tego określenia - zabić. Dlatego też jak najszybciej należy skierować się do specjalisty, który pomoże nam powrócić do normalnego życia. Bez chemii.
Treści publikowane na tym blogu mają wyłącznie charakter informacyjny i nie mogą zastąpić konsultacji z lekarzem!
Gdybym uzyskała remisję to bym bez wątpienia odstawiła leki. Jednak na mnie działają połowicznie i ciągle jestem zbyt słaba, by z nich zrezygnować. Oczywiście gdybym mogła, pojechałabym na pół roku do mistrzów Shoulin, jednak straciłabym pracę i nie starczyłoby mi na powrót,
OdpowiedzUsuń