Sztuka komunikacji, wbrew pozorom, nie należy do najłatwiejszych. Nawet wśród przyjaciół czy krewnych, znających się "jak łyse konie" dochodzi do spięć, nieporozumień i konfliktów, wynikających właśnie z nieumiejętnego prowadzenia rozmowy. Lub też jej... braku.
Łatwo zaobserwować to zjawisko w związkach z dłuższym stażem lub też na linii rodzic-dziecko. Początkowe zainteresowanie problemami drugiej osoby schodzi na dalszy plan - tak, jakbyśmy to my nagle stali się najważniejsi. I często, choć sobie tego nie uświadamiamy, rzeczywiście zaczynamy zachowywać się jak przysłowiowy "pępek Wszechświata". To nam się "należy", to my jesteśmy zmęczeni, mamy prawo do świętego spokoju i zwykła rozmowa zaczyna nam ten spokój zakłócać. Z czasem jej miejsce zastępuje zasypywaniami się komunikatami i poleceniami, a tematy rozmów sprowadzają się do przyziemnych problemów bieżących.
![]() |
Komunikacja to podstawa do zbudowania szczęśliwego związku |
Jak temu zaradzić? Pokonajmy własne ego i wsłuchajmy się w partnera. Opowiadajmy mu o swoich przeżyciach i oczekiwaniach, zamiast zamykać je w sobie i czekać, aż druga osoba domyśli się o co nam chodzi (pamiętajmy - to też jest tylko człowiek, nie medium wyposażone w kryształową kulę!).
Rozmawiając, starajmy się:
- nie używać komend ("wynieś śmieci", "odkurz przedpokój") - zamiast tego powiedzmy: "Czy mógłbyś wynieść dzisiaj śmieci? Zrobiłabym to sama, ale naprawdę jestem wyjątkowo zmęczona. Będę ci bardzo wdzięczna za pomoc";
- sygnalizujmy, że dostrzegamy to, co robi dla nas partner czy dziecko. Słowa "Dziękuję", "Jestem wdzięczna/wdzięczny", "Doceniam to", "To miłe co zrobiłaś/zrobiłeś - jesteś super!" nie tylko sprawiają, że druga strona nie czuje się przysłowiowym "przynieś, wynieś, pozamiataj", widzi że jej starania są dostrzegane i doceniane, ale także poprawiają relacje pomiędzy obojgiem zaangażowanych w sytuację osób;
- dzielmy się między sobą informacjami, używając również emocji. Na pytanie "Jak minął Ci dzień?" nie odpowiadajmy "W porządku.". Rozbudujmy tę odpowiedź. Jeśli chcemy się czymś pochwalić lub wręcz przeciwnie - wyżalić - kto lepiej wysłucha nas niż najbliższa osoba?
A co robić, gdy negatywne emocje wezmą nad nami górę i zamiast rozmowy urządzamy awanturę?
- skupmy się na problemie bieżącym, nie wyciągajmy kwestii, które stanowiły kłopot w przeszłości (np. "A pamiętasz jak załatwiłaś/eś mnie 5 lat temu, gdy (...)" - takie wypominanie niczemu nie służy;
- unikamy podkreśleń "ja", "mnie", "moje" - problem jest nasz wspólny i chcemy rozwiązać go dla dobra obu stron!
- gdy awantura jest w rozkwicie i mamy ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami, powiedzmy "Przerwa, muszę ochłonąć". Wyjdźmy na kwadrans, zajmijmy się czymś (nieważne czy będzie to przesadzanie kwiatków, zmywanie naczyń czy bieg dookoła bloku) i "rozładowani" podejmijmy dyskusję.
Podsumowując - w każdym związku (czy to partnerskim, rodzicielskim, przyjacielskim etc.) będą występować konflikty. Jest to nieuniknione. Ale umiejętność rozwiązania ich poprzez rozmowę, pozwala w dużym stopniu uniknąć pogłębiania problemu, a za to nauczenia się wzajemnej komunikacji.
A jeśli z jakiegoś powodu nie jesteśmy w stanie samodzielnie "dojść ze sobą do ładu"? Skorzystajmy z terapii dla par oferowanych przez wiele poradni psychologicznych. Tego typu pomoc oferują choćby:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiele małżeństw lub partnerstw można by było uratować jeśli faktycznie osoby te potrafiłyby ze sobą rozmawiać. Jestem zdania, że odpowiednia terapia w specjalnym ośrodku jak http://www.centrumdobrejterapii.pl na pewno pomoże, aniżeli zaszkodzi. Jest to jedyna droga do tego abyśmy znów potrafili ze sobą rozmawiać.
OdpowiedzUsuń