Z agresywnymi postawami spotykamy się praktycznie codziennie i, niestety, coraz częściej. Co gorsza prowadzą do nich, zwałoby się naprawdę błahe problemy - konieczność przepuszczenia dość wolno poruszającego się pieszego na pasach, długa kolejka w banku czy na poczcie, zatłoczony tramwaj lub autobus. Jak to się dzieje, że zwykła codzienność potrafi wyzwolić w nas postawy skrajnie agresywne?
"A może te osoby już się takie urodziły?" - można by zapytać. Cóż... nie do końca. Z agresją związana jest silnie inna potężna emocja - frustracja. I to ona jest "czynnikiem zapalnym", powodującym wybuch.
![]() |
Czasem do wywołania agresji nie potrzeba wiele - sprowokować jest ją stosunkowo łatwo |
Spójrzmy raz jeszcze raz na przykłady podane we wstępie. Wszystkie sytuacje budzą frustrację - nie pozwalają nam zaspokoić własnych potrzeb (szybszego dotarcia do pracy przez pieszego "wlokącego się" po pasach, szybkiego załatwienia własnych spraw w banku - w czym przeszkadza potężna kolejka itp. itd.). W naszym wnętrzu zaczyna rosnąć frustracja i w zależności od tego, jaką mamy na nią tolerancję - wybuchniemy lub nie. Tak na marginesie, niemożność zrealizowania swoich planów, marzeń, potrzeb, ponieważ są one "blokowane" przez naszą sytuacją życiową czy otoczenie to prosta droga do... nerwicy.
Czy zatem wszystkiemu winna jest frustracja?
Nie da się ukryć, że gdybyśmy posiadali większą tolerancję na frustrację, łatwiej radzilibyśmy sobie w życiu i bylibyśmy po prostu szczęśliwsi i bardziej odprężeni. Jeśli jednak na przestrzeni lat nieświadomie pozwalaliśmy frustracji rozkwitać, ciężko będzie "wyplenić ją" samodzielnie, znaleźć odpowiednie ćwiczenia relaksujące, zmienić podejście do irytujących nas sytuacji. Staliśmy się bowiem "bombą", która wybuchnąć może w każdej chwili (na różne sposoby - rozpoczęcie kłótni i wzniecenie awantury w zatłoczonym tramwaju, zwymyślanie pieszego itd. W Stanach Zjednoczonych dochodzi nawet do incydentów poważniejszych - dostęp do brani sprawia, że sfrustrowani ludzie posługują się nią w gniewie i zabijają osoby, które "stanęły im na drodze" - przykładowego pieszego czy przypadkowego widza w kinie, który w czasie seansu zajmował się telefonem komórkowym).
Jak odzyskać spokój i nie dać się frustracji?
Każdy z nas jest inny, dlatego ciężko o udzielenie rad, które zadziałają na każdego. Na pewno jednak warto umówić się na spotkanie z psychologiem (zwłaszcza jeśli czujemy, że denerwujemy się coraz częściej, a wyobraźnia podsuwa nam niezbyt łagodne sposoby poradzenia sobie np. z nieuprzejmą urzędniczką). Musimy nauczyć się kontrolować swoje emocje - dzięki temu będziemy po prostu spokojniejsi i szczęśliwsi. I co ważne - taki sam komfort zyskają nasi bliscy. Spotkajmy się zatem z psychologiem, umówmy na spotkanie i zacznijmy walczyć - ale o siebie, o zdrowsze i szczęśliwsze życie.